Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz rozumiem — mówiła nerwowo Lola — czemu wydał mi się taki inny i zmieniony! Rozumiem, czemu nie mogłam go poznać w pierwszej chwili! Gdyby nie ty, gruby idjoto — raptem cisnęła ze złością w stronę Wręcza — nigdy bym się nie dała otumanić! I pomyśleć tylko! — dodała — O mały włos z takim łotrem nie zdradziłam Januszka!
Wręcz stał teraz nieruchomo z wytrzeszczonemi oczami. Jakieś skurcze przebiegały po jego twarzy, a nawet ze wzruszenia trząsł mu się gwałtownie brzuszek. Niespodziewana wieść, przejęła go tak do głębi, że sam nie wiedział, kiedy mu cię wyrwało:
— A ja, osioł, wygadałem się niepotrzebnie! I o Gozdawie-Gozdowskim! Co teraz będzie! A na dodatek dałem jeszcze trzysta złotych!
— Co się z nim stało? Gdzie jest? Gdzie siedzi? — wrzasnęła nagle Lola — Wczoraj zachowywał się względem mnie tak, że dziś nie chciałam nawet pierwsza zatelefonować! A kiedy, przed pół godziną dostałam list od Jaunszka, zaraz tu przybiegłam, żeby nabić...
Może w tym zamiarze panny Loli „dobrego nabicia mordy draniowi“, dźwięczała nietylko chęć zemsty, że oboje wraz z Wręczem zostali oszukani, ale jednocześnie i chęć odpłacenia się za to, że ów nieznajomy wzgardził jej osobą. Ale zamiar ten musiał pozostać tylko w sferze zamiarów i Wręcz bezradnie rozkrzyżował ręce.
— Szukaj go! — mruknął — Uciekł! I nie wróci! Uciekł z mojemi trzystu złotemi!
— Ty dałeś trzysta złotych!
— Tak! Myślałem, że Janusz potrzebuje pieniędzy dla ciebie!
Wydawało się, że Lolę zadławi złość.
— Durniu! Kretynie! Potrójny durniu! Więc on ukradł moje trzysta złotych?
Przez dłuższą chwilę tylko słychać było w stołowym pokoju gniewne sapania. Lecz, rychło pojęli, że daleko ich nie zaprowadzą te próżne wymówki