Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

sposób. Lepsze więzienie od podobnej niepewności. Ale... Dzieli go już tylko jeden dzień... Pojutrze...
Z zakładu Trettera uciekł we wtorek. Środę i pół czwartku spędził u Wręcza. W tym hoteliku znalazł się w czwartek, popołudniu i przebył w nim wczorajszą noc i dzisiejszy dzień, aż do teraz, do jedenastej. Portjer udobruchany nowym datkiem o papiery się nie dopomina i zarówno ta noc, jak i następnie sobota spokojnie upłyną. Może go nie szukają? A później niedziela i Janeczka.
Wynajdzie mu inne mieszkanie. Tu dłużej pozostać nie sposób. I nie trzymaliby go i zbyt drogo kosztuje. Przez dwa dni wydał wraz z życiem blisko czterdzieści złotych, bo numer słono mu liczą i opłacać się musi portjerowi. Ma jeszcze zgórą trzysta, po odtąceniu tego co wydał na łobuzów, powrót do Warszawy i wygórwany rachunek w „Livoy‘u“. Jeśli swój dług zwróci pannie Janeczce, pozostaną przeszło dwie setki... Dwóch setek na skromne życie na miesiąc starczy, o ile panna Janeczka zechce go gdzie ulokować. A później... Da sobie radę... Dziwne przeczucie mu powiada, że żadna plama nie ciąży na jego przeszłości, że nie był zbrodniarzem... Da sobie radę i podziękuje Wręczowi, bo właściwie dzięki jemu zawdzięcza tę swobodę ruchów...
— Ha, ha! Jak złościć się musi Wręcz!
Siedział zatopiony w swe myśli, a choć obok stało posłane na noc łóżko, nie ciągnęło go jeszcze, by udać się na spoczynek. Dopiero, gdy zegar na schodach wydzwonił wpół do dwunastej, a potem dwunastą, podniósł się ze swego miejsca.
— Jeszcze doba! — szepnął — Pojutrze...
Już miał zacząć się rozbierać, gdy w tem hałas na korytarzu zwrócił jego uwagę. Słychać stamtąd było liczne kroki i jakieś podniosłe głosy. Nie było w tem nic dziwnego, bo przez całą noc do hoteliku schodzili się lokatorzy, przeważnie niewyraźne parki i nieraz zjawiali się pijani, dość nespokojnie zachowując się, nawet nad ranem. Obecnie jednak, były to jakieś inne