Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

licji, lub w najgorszym wypadku zwiać przez okno, bez pożegnania, kiedy wtem nastąpiła niespodzianka.
Wyraz twarzy damy zmienił się raptem, a miast poprzedniego gniewu i lęku, zarysowała się na niej radość.
— Januszek! — zawołała nagle, wyciągając ku niemu ręce.
Osłupiał.
— Januszek! — wymówiła, zbliżając się — Och, jakżeż mogłam nie poznać cię odrazu!

ROZDZIAŁ VIII.
Wybawicielka.

Pojął wszystko i mało nie parsknął śmiechem. Podobieństwo do Darskiego znów przybywała mu na pomoc.
— Jak mogłam cię nie poznać! — powtórzyła — Więc to ciebie ścigano, ciebie goniono?
— Tak! — szepnął, nie zamierzając, bynajmniej, wyprowadzać jej z błędu.
— Zerwałam się — tłumaczyła — gdyż obudziły mnie te wrzaski... Odrazu, zrozumiałam, że policja tropi jakiegoś złoczyńcę... Patrzę, ukrył się u mnie... Już serce we mnie zamarło na myśl, że ciężką będę miała z nim przeprawę, a to mój Januszek... Powiedz, prawdę? Przybyłeś potajemnie do Warszawy i postanowiłeś mnie odwiedzić? Ktoś cię poznał na ulicy i stąd powstała ta pogoń, bo przecież wiem, że władze cię poszukują... Uciekając, wskoczyłeś przez otwarte okno... Co za szaleństwo? Ach! — dodała z czułem westchnieniem — Żeby zobaczyć się ze mną na tyle narażałeś się niebezpieczeństw?
— Oczywiście! — bąknął, myśląc jednocześnie, że dama musi być mocno romantyczna, a Darski niezbyt dochowywał wierność panie Loli — Oczywiście!
— Szczęście — prawiła dalej — że nie zauważono, żeś tu przedostał się... Pościg podążył w innym kierunku... Szczęście, również, że zamiast mnie, nie zjawił się nikt z służby, zwabiony hałasem.... Widocznie,