Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie przebierają w środkach. Proszę pod żadnym pozorem nie wychodzić w nocy ze stajni!“
— Oni zechcą się zemścić? Nie przebierają w środkach?... Nie wychodzić w nocy ze stajni? — powtórzył.
Nowa zagadka. Jeszcze „demon wyścigów“? Przecież zdemaskował tę szajkę i dał im naukę. Szajkę stanowili Irma, Uszycki, Lisik... Oni to używali pompatycznego przezwiska — „demona wyścigów“ Poznał Lisika. Zechcą się mścić? Kto? Uszycki, Lisik? Kim jest autor tajemniczego ostrzeżenia?...
Nagle z ust Grota mimowolnie wyrwało się imię Irma!...
Przypomniał sobie owe opowiadanie artystki o czemś czego wyznać nie mogła, które dotychczas za komedję poczytywał. Napady nieoczekiwanego lęku i żalu. Obawy przed ukrytem, a wielkiem niebezpieczeństwem. Czyżby Irma była tylko ofiarą i powolnem narzędziem tamtych? Czy ulegając ich terrorowi musiała tak postępować, jak postępowała? A teraz, powodowana wyrzutami sumienia, pragnęła o nowym zamachu uprzedzić?
Nadzwyczajne!...
Spojrzał na zegarek. Blisko dziewiąta wieczór. Wyjdzie na chwilę, zje kolację i powróci. Zbyteczne ostrzeżenie. I tak nie miał zamiaru opuszczać stajni w nocy.
Zawołał Błaszczyka.
— Słuchaj! — rzekł do chłopaka — znów tu zaczynają się dziać, te same, co i przedtem historje... Jakiś łobuziak przyniósł list, że w dalszym ciągu należy dobrze pilnować „Magnusa“...
— Jeszcze?... O łotry! — jęknął Błaszczyk.
— Sam przewidywałem, że oni się nie uspokoją, dopóki nie wygramy „Derby“.. Na szczęście, nie

169