Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XIII.
Demon wyścigów

Grot obudził sie pod wpływem przejmującego zimna.
W pierwszej chwili nic nie mógł zrozumieć.
Dokoła panowały nieprzeniknione mroki Z nikąd nie sączył się najdrobniejszy promień światła. Nie dobiegał najlżejszy hałas ani szmer. Wszędzie ci sza.
— Gdzie jestem?
Powoli powracała świadomość. Tak, przypomina sobie znakomicie. Wyszedł ze stajni, otrzymał silny cios w głowę, co później się stało nie wie. Och, jak boli głowa... Wywieziono go zapewne. Dokąd? Czy jest skrępowany?
Powoli, ostrożnie, z trudem wyciągnął rękę. Nie, nie był związany... Później nogę... I nogi są wolne... Cóż to ma znaczyć?...
Lekko jął obmacywać w pobliżu siebie... Kołdra... materac... Żelazne łóżko... Leży na żelaznem łóżku w ubraniu. Napastnicy sądzą, że nie rychło odzyska świadomość... Zapewne... A może postanowiono inaczej z nim postąpić...
— Co teraz?

176