Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale zdrajców nam nie potrzeba! Pan Uszycki umie zadenuncjować policji!... Sprzeda nas najspokojniej!... Ten łatek galicyjski, Uszyk, który z mojej łaski stał się wielkim panem i „baronem“...
Choć Irma znała rozmawiającego z nią mężczyznę oddawna i choć dobrze znała jego brutalność i bezwzględność, im dalej ten wykładał swój plan, tem większy ogarniał ją lęk.
— Jestem twoją siostrą — szepnęła — a ciebie okropnie się boję!
— Jesteś moją siostrą! — odparł — Ale ci brak mojego charakteru! Żadnych sentymentów, żadnej litości... Nad nami nikt się nie pocznie litować!... Nie podobnaś do mnie.
— Może...
Istotnie kiedy jej brat, rzekomy Smith, po dłuższej nieobecności powrócił z zagranicy, a widząc, że jest ona związana z Switomirskim, zaproponował jej pewną „kombinację“, nie sądziła nigdy, że zajdzie tak daleko... Splot przestępstw i zbrodni!... Chwilami pragnęła się cofnąć i cofnąć się nie mogła... Toć brat... Lecz nietylko rodzinny stosunek przykuwał ją do niego. Wiedziała znakomicie, iż w razie najmniejszego oporu postąpi tak, jak stale w życiu postępował, a jak obecnie z Uszyckim i z Grotem postąpić zamierzał. Co dalej... W straszliwą zabrnęła sutuację... I Grot... Przecież twierdził wyraźnie, gdy zmusił ją do udawania Switomirskiej, że mu żadna krzywda się nie stanie... Zgodziła się, bo... Ale teraz... Wybada brata do końca.
— Twój plan? — rzuciła, starając się możliwie opanować...
— Mój plan — odrzekł — jest następujący... Skończyć z Uszyckim, z Grotem... Później jaknajprę-

184