Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, mordownia!... Zbójecka spelunka i obawiam się...
— Czego się pan lęka? — niemal jednocześnie wyrwało się z ust Tiny i Malińskiego.
— Że tym ciężarem, wynoszonym przez drabów... był... Grot...
Umyślnie nie rzekł wyraźnie — zwłoki Grota...
— Przybyliśmy zapóźno! — zaszlochała z rozpaczą Tina.





233