Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jest mi pan prawdziwym przyjacielem! — powtórzył Świtomirski — a po wczorajszym pańskim postępku, gdy nie dał się pan przekupić, nie tylko mam do pana bezgraniczne zaufanie, ale nie chcę mieć przed nim żadnych tajemnic...
— Dobrze się wybrał! — pomyślał Grot i wydało mu się. że lada chwila krew tryśnie z jego twarzy.
— Otóż — prawił dalej Huba, całkowicie pochłonięty obchodzącym go planem — „Magnus“ biega za dwa tygodnie.... Ciemniowski do tego samego wyścigu, wściekły z powodu wczorajszej przegranej, zapisuje „Ruth“... Proponował mi dziś bardzo znaczny zakład... Przyznaję się, gdybym przegrał mogłoby mnie to zachwiać porządnie... Co pan na to, panie Grot?
Grot wzruszył ramionami.
— Doprawdy, ciężko mi radzić panu hrabiemu!
— Nie wierzy pan w powtórne zwycięstwo „Magnusa“? Z trudem wczoraj wygrał?
— Nie o to chodzi, panie hrabio!... „Magnus“ za następnym razem daleko łatwiej zwycięży. Ale obawiam się tej sieci intryg, jaka otacza naszą stajnię...
— Pan potrafi im zapobiec!
— Mam nadzieję! Od wczoraj w boksie „Magnusa“ sypia Błaszczyk...
— Więc?
Grot zastanawiał się chwilę. Rzeczywiście, gdyby stało się najgorsze, czego się obawiał, iż „nieznani“ zamierzają zatruć konia, a którem to przypuszczeniem nie chciał straszyć Świtomirskiego — koń wogóle w gonitwie uczestniczyć nie będzie i Huba pieniędzy nie straci. Rozumiał jednocześnie, że wygrany zakład może ostatecznie poprawiłby interesy hra-

53