Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdę właścicielką stajni, a nie Świtomirski, który polegając na Grocie, bardzo rzadko widywał swe wyścigowce.
Grota niekiedy niecierpliwiły te odwiedziny i nieproszona opieka. Podejrzliwie śledził, gdy zbyt długo pieściła się i bawiła z „Magnusem“, jakby wciąż pamiętając o rzuconem, po pijanemu przez Malińskiego, ostrzeżeniu:
— „Demon wyścigów“ to kobieta!
Poczem wzruszał ramionami, ubawiony niezwykłością przypuszczenia...
Gdyby jednak Grot mniej był zaprzątnięty dręczącemi myślami, może zastanowiłby się, co właściwie miały oznaczać nieco ironiczne spojrzenia, jakiemi obrzucała go panna. Może dałby się również wyciągnąć na dłuższą rozmowę. Gdyż mimo wszelkich wysiłków hrabianki Tiny, poprzestawał na krótkich, oficjalnych odpowiedziach, rzekłbyś podkreślając niemi swą rolę żokieja wobec siostry chlebodawcy.
I obecnie miał minę, jakby li tylko na to oczekiwał, iż Tinie rychło znudzi się gawęda i powróci do domu. Świtomirska jednak dalej wypytywała:
— Więc wygramy napewno?
— Hm... Niewątpliwie, panno hrabianko!
— Przestanie mnie pan wciąż tytułować hrabianką! — wyrwał jej się żywy okrzyk — siedziałam długo zagranicą, szczera ze mnie demokratka i nie lubię tego ciągłego tytułowania... Zresztą, jest to w złym tonie! Wystarczy, jak pan mi powie... panno Tino!..
— Zastosuję się do życzenia pani!
— I mógłby pan nareszcie stać się rozmowniej-