Więcej jeszcze, niejednokrotnie obserwowałem, że medjum i uczestnicy nie zdążyli jeszcze w pokoju sensowym zająć swych miejsc — a już rozpoczynały się zjawiska.
Często medjum, kompletnie nieuspione, sam o zwracało uwagę na objawy mówiąc „o znowu coś z nami siedzi“, „coś pomiędzy nami stoi“ i samo bało się porządnie rzekomych „duchów“
Szereg podobnych faktów został niezbicie stwierdzony i zadokumentowany za pomocą zdjęć fotograficznych[1] przez p. Lebiedzińskiego.
Seanse odbywały się przy czerwonym świetle, medjum zaś kontrolowano specjalnie.
Umieszczano więc medjum (Stanisławę P.) albo na kanapie wszystkim widocznej, prócz tego tego ręce, nogi i szyję medjum wiązano wstążkami, które przylakowywano do ściany. Również przylakowywano pasmo włosów.
Tem nie mniej zjawy powstawały samorzutnie, chodziły po pokoju, były wszystkim widoczne. Na prośbę jednego z uczestników zjawa stanęła na poduszce, postawionej na sztorc. Gdyby zjawa ta była czemś materjalnem, posiadała jakikolwiek ciężar-poduszka musiałaby choć nieco się ugięć. Tymczasem fotografja nie wykazała najmniejszego na poduszce zagięcia, najlżejszej fałdy.
W innych wypadkach medjum zamykano w siatce drucianej. Ze względu iż pokój był oświetlony, widocznem ono było przez siatkę znakomicie.
- ↑ Przezrocza, poczynione z tych fotografji, demonstrowałem na moich odczytach w sali Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszswie w październiku i listopadzie 1923 r. Niektóre z nich były reprodukowane w „Revue Metapsychique“.