Widma te mówią nam znacznie mniej i przeważnie w zgoła innej formie: Dla czego? o tem później powiem (patrz rozdz. „O ideoplastyce“).
Obecnie przejdę do opisu, jak rzekome duchy na seansach się zachowują.
Objawy nie zawsze są miłe i rozkoszne. Czasem zjawy porządnie maltretują uczestników.
Specjalnie znane są z tego duchy, pojawiające się na seansach Jana Guzika[1] Duchy drapią, szczypią, rzucają ciężkiemi przedmiotami, czasem znów usposobione są zgoda niepoważnie i figlarno-lubieżnie: zalecają się wcale niedwuznaczny sposób do obecnych pań[2].
Zjawy Guzika nie mają rcspektu i dla dygnitarzy. Kiedy przed wojną seansował Guzik na dworze cesarza rosyjskiego Mikołaja II — duchy w tak niemiłosierny sposób tłukły i biły wielkich książąt i ministrów, że ci wychodzili z seansów posiniaczeni.
Może się to działo przez patryotyzm, dla tego, że były to... „polskie duchy“, bowiem, o ile wiem, ostatnio podczas seansów Guzika w Paryżu w „Institut International Metapsychique“ — „duchy“ zachowały się całkowicie correct — snać przez szacunek dla aliantów.
Fakty objawów przykrych i brutalnych komentowane są przez spirytystów w ten sposób, że przybywają zarówno dobre jak i złe duchy. Ma to być zależnem od nastroju uczestników, O ile nastrój jest podniosły — przybywają duchy dobre — o ile zaś towarzystwo