Razu pewnego otrzymała list:
„Pani! Jakżeś piękna! Jaki genjusz błyszczy w twoich oczach... ileż razy przyciskały się moje usta gorące do twej fotografji, ileż razy zjawiałaś mi się wśród bezsennych nocy! Kocham cię, kocham do szaleństwa!... Kocham cię aniele czy demonie! Bo jesteś mi aniołem, gdy czytam twe dzieła — demonem, gdy plotka niesie imiona twoich kochanków!“
Autorem oryginalnych oświadczyn był początkujący literat Eugenjusz de Mirecourt. Widocznie Sand pozostała dlań tylko demonem, bo w lat parę później nie omieszkał w swej biografji złośliwie podkreślić najbardziej kompromitujące przygody powieściopisarki.
∗
∗ ∗ |
Dnia 28 maja 1876 r. pisała Sand do doktora Henryka Favre’a, że nigdy tak dobrze się nie czuje, jak obecnie, że nigdy mózg jej nie pracował równie intensywnie i że w wieku siedemdziesięciu dwóch lat widzi i porusza się równie swobodnie, jak dwudziestoletnia dziewczyna.
Jakże kruchą zabawką jest organizm ludzki i jak kruchem życie człowieka!
Po tym liście, zdawałoby się świadczącym o kwitnącem zdrowiu, w parę dni później, niespodzianie z niezwykłą siłą wybuchła choroba. Co prawda, już od 1856 r., w którym przebyła Sand tyfus, skarżyła się często na bóle wewnętrz-