Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

Towarzyszy jej oczywiście wierny Pagello. Ale sytuacja faworyta staje się z dnia na dzień coraz dziwniejszą. Z chwilą zbliżania się do Francji, Sand całkowicie niemal wyłamuje się z pod jego wpływu.
Przyjeżdżają do Paryża — ona zajmuje swój apartamencik przy Quais Malaquais — on idzie de hoteliku, wynajmuje pokój za półtora franka dziennie.
Po powrocie, ogarnia George potężna fala wspomnień. Każde miejsce, każdy kącik przypomina Musset’a. Wszyscy jej przyjaciele są jego przyjaciółmi; trudno krok stąpić, słówko wymówić, aby nie zawadzić o Alfreda. On również od czasu jej przyjazdu chodzi jak oszalały. Coraz częściej zasypuje listami, błaga o spotkanie. Twierdzi, że pragnie opuścić Francję, lecz przed wyjazdem musi ją ujrzeć jeszcze raz, porozmawiać choćby chwilę.
— Gdy spotkam się z tobą, uczynię tem przykrość Pagello — odpisuje zaraz.
— Pietro wszystko rozumie. Zgodzi się! — twierdzi Musset.
W rzeczy samej Pagello się zgadza. Nie byłby tym trzecim w rozszalałym, romantycznym trójkącie, gdyby się nie zgodził. Delikatność posuwa nawet tak dalece, że nie chce być obecnym przy rozmowie.