Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDDZIAŁ VII.
Noc Very.

Vera tegoż wieczora leżała u siebie niedbale wyciągnięta na otomanie...
Obok siedział Waryński — a jego brzydka i zła twarz nosiła wyraz dumy i zadowolenia.
Myśli Very błądziły daleko...
Niedawno zatelefonował prezes, pragnąc ujrzeć narzeczoną, ale wykręciła się od wizyty, pod pozorem silnej migreny. Zbyt wiele na nią dziś spadło wrażeń — zresztą, nie wiedziała sama, jak z nim rozmawiać i czy go wtajemniczyć...
— Udało się! — mruknął tymczasem towarzysz — nie sądziłem, że tak gładko pójdzie...
— Udało się!... — powtórzyła, z pewnem roztargnieniem, jakby zaprzątnięta czem innem.
— Cieszysz się chyba?...
— Oczywiście...
— Otocki nie zauważył nic?

— Zasnął odrazu na otomanie po pierwszym papierosie...

111