Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

w kąt, stała dziewczyna — i obrzuciwszy ją złym, zawziętym zwrokiem, przekręciła klucz, mrucząc:
— Już Józek tobie równo ziobra porachuje, suko!...
Tego jej tylko było potrzeba. Drzwi są zamknięte. W woreczku odnalazła browning. Zanim Józek zdąży zatamować krew, upłynie dobrych parę minut!
Nie namyślając się, zbliżyła się do okna.
Jengutowa mieszka na pierwszem piętrze... Ale to jedyna droga ucieczki. Nie przewidują oni, że na podobną odwagę się zdobędzie i z pierwszego piętra wyskoczy...
Och, wielu rzeczy oni nie przewidują, do jakich jest zdolna...
Palce dziewczyny gorączkowo pochwytują z komody serwetę, a z łóżka prześcieradło. Szybko więc je kręci — sznur gotów.
Cichutko otwiera okno... lekki skrzyp... sekunda oczekiwania....
Nie, tamci nie posłyszeli nic. Stłumiły skrzyp — plusk wody i głośne przekleństwa apasza.
Acha! Niedoczekanie! Po raz drugi nie dostanie on jej w swe łapy!...
Improwizowany sznur zawisł na haku, znajdującym się przy oknie.
Pochwytuje palto, kapelusik, torebkę...
Wyrzuca je na podwórze — i padają tam prawie bez hałasu, na wilgotną i rozmiękłą od słoty ziemię...
Znów chwila oczekiwania...

Wszystko idzie dobrze...

132