niezwykłemi przygodami, jakie spotkać mogły dziwną dziewczynę — poznawszy „grzesznicę“ — domniemane te przygody mniej go poczęły interesować.
Tamta jest daleko — a Vera blisko... Ryta wykorzystała tylko jego mieszkanie, jako bezpieczne schronienie, nie darząc nawet zbytniem zaufaniem, bo nie chciała nic powiedzieć o sobie — Vera przyniosła mu w darze królewską ofiarę swego wspaniałego ciała, dając do zrozumienia, że długo pragnie do gnie do niego należeć...
Tak...
Nieznajoma jest bardzo przystojna — ale Vera piękna! Nie wie o Rycie nic — i może go z nią oczekiwać wielkie rozczarowanie — o Verze wie dużo, lub domyśla się wszystkiego...
— Więc Vera... Tamta zabierze walizkę, opowie prawdziwą, albo zmyśloną przygodę, którą wykorzystać będzie można w powieści, lub noweli... a z Verą...
Jakże rychło miał Otocki snuć zupełnie inne wnioski...
Teraz, siedząc za biurkiem, wciąż myślał o ślicznej grzesznicy. Dreszczem go przejmowało wspomnienie o jej pieszczotach i pocałunkach. Kochana, dobra, urocza.... Czemuż tak obawiał się Very... toć mimo demonicznych pozorów, to tylko kobieta spragniona uczucia i miłości...
Ach, żeby jaknajprędzej ją ujrzeć powtórnie...
Odeszła, kiedy zasnął w nieprzyzwoity sposób. Odeszła, pozostawiwszy ironiczną kartkę. Nie mu-