Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

Plotła przytem takie głupstwa, sądy wydając banalne i płytkie — „rozumie pan, jedynie Pitigrilli i Dekobra odczuli duszę kobiety“ — że Otocki raz po raz aż podskakiwał na swem krześle. Parokrotnie usiłował protestować — kiedy jednak te protesty nie zdały się na nic — pokonany potokiem wymowy, zrezygnował — i dalej nie słuchał. Natomiast — jedynie dla przyzwoitości, kiwając od czasu do czasu głową, do taktu andronom panny — ze zdwojoną energją przypuścił szturm do wykwintnych potraw i wina. Ale nie tylko kulinarne zainteresowania pochłaniały Otockiego, gdy tak siedział w milczeniu...
Mimowoli, z pod opuszczonych powiek, obserwował swą sąsiadkę z lewej strony — panią Verę... Zły był na siebie — a nie mógł wzroku oderwać... Nie tylko niezwykła uroda pięknej pani przykuła uwagę Otockiego...
Wydało mu się, że zauważył... że pani Vera jest dzisiaj wyjątkowo zdenerwowana...
Rozmawiała coprawda na pozór z ożywieniem, opowiadając jakieś swoje zagraniczne przygody i porównywując życie warszawskie z paryskiem — od czasu do czasu jednak przebiegał po matowej twarzy, rzekłbyś, cień niepokoju i ukradkiem padały jej pełne wyrzutu spojrzenia, na siedzącego obok prezesa Stratyńskiego, który prawie ust nie otwierał.
Czy Stratyński stale był tak małomówny, czy też dzisiaj i jego trapił smutek ukryty? Bo i on zerknął na „narzeczoną“ dość dziwnie...

— Zapewne mała kłótnia miłosna! — z ironją pomyślał Otocki. — Pani na pana się dąsa i czyni

63