Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

— Et, głupstwo! — zawołała nagle — Byleśmy odzyskali walizkę, reszta głupstwo... Dziewczyna może robić, co jej się żywnie podoba...
— Poradzisz sobie z Otockim?
— Napewno! Bronił się biedaczek, ile miał sił, choć zerkał na mnie łakomie... — cynicznie wykrzywiły się krwawe wargi — A kiedy przypuściłam atak, po paru moich czulszych słówkach uległ...
— Uległ?
— Mam wrażenie, już się kocha! Będę jutro u niego o piątej!
— Masz być u niego?
— Tak...
— Za tę cenę chcesz odzyskać... walizkę?
— Odzyskam ją za każdą cenę... choć może inaczej, niż myślisz...
Twardo zabrzmiał głos pani — cień niezadowolenia przebiegł po twarzy mężczyzny.
— A gdybym cię prosił...
— Co? może jesteś zazdrosny?
— Kto wie!...
Vera porwała się z miejsca i poczęła długo i głośno się śmiać.
— Ty zazdrosny?
Waryński siedział zaczerwieniony i zmieszany. Znać było, iż dotyka go boleśnie zachowanie się Very.
— Jednak... — mruknął.
— Chcesz powiedzieć — gniewnie zabłysły jej oczy — że kiedyś łączył nas inny stosunek?...

— Hm... tak...

76