Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.



Rozdział I.
POD CZERWONYM KOGUTEM

— Jakie to wszystko nudne...
Mańka skrzywiła się z wyrazem niezadowolenia. Z niechęcią obrzuciła wzrokiem i sam znakomity lokal knajpy „Pod czerwonym kogutem” i szereg ustawionych przed nią na bufecie butelek i smakowite zakąski, dumę i twór pulchnych rączek pani Lucki.
— Nudne... powtórzyła nieomal głośno, poczem ziewnęła tak przeciągle, aż z podziwieniem na nią spojrzał, wyrwany z zadumy tym odgłosem Balas. Była jedenasta przed południem i siedzieli we dwójkę w sali, gdyż o tej wczesnej jeszcze porze zrzadka tylko zaglądał do szynku gość, a ciszę październikowego dżdżystego ranka mącił jeno brzęk much i głośna komenda pani Lucki, dobiegająca z kuchni przez drzwi na pół otwarte.
— Te Magda! Dolij no wody do bigosu! A pilnuj kichę! Co tam z ontrubką?...

Balas jakoś przeciągle spojrzał na Mańkę. Odkąd dzięki hojności Welskiego[1] stał się właścicielem „pierwszokłaśnej restauracji” zrobił się ważny, małomówny, a palce jego zdobiła jeszcze większą ilość pierścieni. Gdy niczem Jowisz gromowładny, potężny

  1. Patrz St. A. Wotowski: „Rycerze mroku”.
5