Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

Weleszowej u prawej ręki brak jednego palca. Czyżby to była pamiątka po Hipciu? O to nie śmiała pytać...

W tymże czasie Korski, wciąż pod wrażeniem telefonicznej rozmowy z Mańką, przeciągnął się, uśmiechnął i wygodnie zasiadł przy biurku. W gabinecie znajdował się sam, zwierzchnik bowiem wciąż jeszcze nie nadchodził.
Więc zerwała z Doriałowiczem?... Dziwną przyjemność mu zrobiła ta wiadomość. Choć wierzył Mary, że nie łączy ją z opiekunem bliższy stosunek, sama myśl, iż oschły i niemiły Doriałowicz lada chwila skorzystać może ze swych praw, była mu nad wyraz przykra... Dalej, jeśli zerwała z nim, to mimo wszystko nie jest tak zepsuta, tkwi w niej owa iskierka szlachetniejsza, jaką stale wyczuwał — a na Mary zależało mu więcej, niż na innych kobietach...
Że mu zależało, o tem wiedział dobrze. Wiedział, że łączy go z nią jakaś nić, i że ta nić w silne więzy przerodzić się może... Lecz dotychczas, cóż mógł jej ofiarować? Miłość, małżeństwo... i biedę... Teraz, inna sprawa! Czyż nie był niezależny i względnie zabezpieczony? Wszak otrzymał w „Banku Południowym” posadę — prawdziwą posadę, mogącą zabezpieczyć byt — nie zaś coś równie nieokreślonego, jak zajęcie u Doriałowicza.

Dziś opuści Doriałowicza. Przyszedł po raz ostatni z nim się pożegnać i doręczyć mu załatwioną korespondencję. Chce być w porządku do końca. Właściwie szef nie zrobił mu nic złego, raczej postawił na nogi... Dziwne, że za to nie czuje dlań wdzięczności... A może się mylił, wysuwając niesłuszne przypuszczenia? Może za dobre, odpłacił się złem? W żadnym wypadku nie

105