Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.

bo po śmierci szweda, to ona sama prędzej chce zlikwidować swoje interesa, i za tydzień tu zakład zamyka...
— Za tydzień...
— No tak, wtedy był tydzień. I rzeczywiście zamyka. Wczoraj urządziła ostatnie zebranie, a dziś od rana rzeczy wywożą...
— Co ty mówisz?
— Na górze okropny bałagan, mogłam się wymknąć, bo nigdy jeszcze w tej części podziemi nie byłam... Chciałam zobaczyć co się tu dzieje... Idę... widzę światło, zaglądam — ty leżysz... Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ciebie tu zamknięto, kiedy baronowa wszystko wywozi?
Mańce co do przyczyny swego uwięzienia, poczynało już nieco rozjaśniać się w głowie. Miast jednak wtajemniczyć w swe przypuszczenia byłą koleżankę, a przewidując, że rychło opuści ją Józka, wolała zadać zapytanie, od chwil paru zawisłe na jej ustach.
— Słuchaj, a co tu robi Korski? Ten co wczoraj z wami... w tem przedstawieniu przyjmował udział?
— Korski? — zadziwiła się Józka — to on się nazywa Korski? Myślałam, że baronowa umyślnie wynajęła jakiegoś aktora. Musieli upić go porządnie, albo dali zazyć mu jakiego narkotyku, bo był zupełnie nieprzytomny... Inaczej wstydziłby się... Widziałaś, jak się zataczał?
— Nieprzytomny, powiadasz? Ach, zaczynam pojmować! Zmusili go do odegrania ohydnej roli? Czekaj... czekaj... A znasz Doriałowicza?
— Doriałowicz? — powtórzyła z niemniejszym zdziwieniem dziewczyna.

— Nie znasz? Taki wysoki, szpakowaty, starszy, bardzo elegancki...

167