— Bardzo ciemna historja? — wyrwał się Hipciowi okrzyk.
— Co jest? Ciemna historja? — powtórzył Wawrzon, teraz dopiero zaczynając pojmować, że o coś znacznie poważniejszego chodzi, niźli o zwykłe zaspokojenie ciekawości, w jaki sposób szwagierka czas przepędza.
— Proszę więc dobrze uważać... począł detektyw, który, wiedząc, że w zawikłanych kwestjach kryminalnych orjentuje się on znakomicie, postanowił zasięgnąć rady Wawrzona. Posłyszał tedy Balas i o odwiedzinach czarnej damy i o tajemniczej flaszeczce i o tem jak zawartość tej flaszeczki przeznaczona była dla Hipcia. Posłyszał dalej, jak tylko przypadkiem udało się Weleszowi, dzięki rozmowie z Mary, ujść śmierci — lecz małżonka jego popełniła samobójstwo a nieznani sprawcy skryli się z łupem miljonowej wartości. Wreszcie, jak w związku z temi wszystkiemi okolicznościami, podejrzany się staje wyjazd Mary — i może padła ona — wraz z Doriałowiczem ofiarą nowego zamachu zbrodniczej szajki.
W tym czasie na twarzy Balasa odbijały się różnorodne uczucia. Nie wiedzieć, co w nich przeważało, czy niepokój o losy szwagierki, czy zdumienie, że niepozornie wyglądający Welesz, którego tak lekceważąco z początku traktował jest równie zamożnym człowiekiem, czy podziw dla zuchwałości przestępców. Zdaje się, że to ostatnie przeważyło nawet nad zaniepokojeniem o losy Mańki, bo pokręciwszy głową i cmoknąwszy, z „fachowem uznaniem”, bąknął:
— Cie!... cie... — a to cwaniaki! Tak odwalić robote...
— Widzi pan, że sprawa poważna? Co pan o niej myśli? — zapytał Den. Mimo, że w Wawrzonie tkwił