Wódka jest potężnym czynnikiem. Wódka jednoczy czasem nawet ludzi, wyznających zgoła odmienne przekonania polityczne, lub uplasowanych różnie na drabinie społecznej... Szczególniej o ile lubią wódkę i usposobienie posiadają szczere, bo jak słusznie zauważył pewien mędrzec, tylko człowiek nie fałszywy nie lęka się kieliszka...
Nie dziwota też, że niedługi czas upłynął, odkąd Den wyszedł z pod „Czerwonego Koguta”, pozostawiając tam Hipcia pod opieką Wawrzona — gdy szlachetni ci dwaj mężowie zdążyli się zaprzyjaźnić ogromnie. Hipcio, po parodniowem, „ze względów przyzwoitości”, unikaniu znajomych, rad był, że znalazł towarzysza, z którym może wypić oraz się nagadać — Balasowi również nie często zdarzała się podobna okazja. We własnej knajpce z byle kim „wstawiać” mu nie wypadało — a tu trafił się kompan — „pan prawdziwy”...
Rychło też po butelce koniaku i glintwajnach, nie pozostało ani śladu, natomiast pojawiły się na stole inne ożywcze trunki...
Pod ich wpływem, Hipcio mocno już teraz zaczerwieniony i skłonny do zwierzeń, jął się wywnętrzać. Powziąwszy do Balasa sympatję wielką — może dla tego, że był on szwagrem Mary i sądził, że przy pomocy Wawrzona łatwiej mu się uda zdobyć jej względy — opowiadał o swoich nieszczęściach małżeńskich, opowiadał jak niedobrane z żoną stanowili stadło, jak