Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

przez tajemniczą damę, mniej zajmowała wyobraźnię Mańki... Wszak...
Tymczasem gwar w „Citouche” wzrastał. Coś z atmosfery domu publicznego i balu było w tej salce, coś dwuznacznego i nieokreślonego, co łatwo daje się odczuć. Mężczyźni, zachowując pozornie przesadne nawet formy towarzyskiej grzeczności, coraz to bliżej przyciskali napół nagie „girls’y”, ledwie spowite w drogą brokatę czy jedwab sukienek. Girls’y — tak łatwo dające się unosić w zmysłowym tańcu, a po tańcu... uwieść i posiąść... Pomiędzy stolikami gorliwie snuła się służba, zachęcając gości do picia — dancing bowiem jest od tego, aby jaknajwięcej było pijanych. Gdzie nie gdzie bardziej „zawianym” wcale bezczelnie podmieniano butelki, by tem pokaźniej wypadł rachunek...
Mańka uśmiechnęła się lekko. Nie atmosfera sztucznej podniety i nie kelnerskie praktyki wywołały na jej usta ten uśmiech. Praktyki te, z doświadczenia znała dobrze. Znała również konszachty właścicieli kabaretu z „pannami”, zmierzające do jaknajdokładniejszego „nabicia w butelkę” podchmielonych gości... Lecz nie tych spraw tyczył się ten uśmiech — i ktoby obserwował ją bacznie poznałby wnet, iż nie oznacza on bynajmniej wesołości a pokrywa raczej rozdrażnienie wewnętrzne. Bo oto uśmiech znikł a na jego miejsce pojawił się wyraz dziwnej zaciętości...

Mańka doszła do przekonania, iż nadeszła stosowna chwila. Nurtujący w niej gniew przeciw Doriałowiczowi od czasu rozmowy z Korskim, szukał ujścia i postanowiła wywołać, odłożoną z konieczności z powodu odwiedzin Józki, rozmowę... Jeśli pragnęła ją wywołać, to lepszej sposobności nie znajdzie... Dyrektor nadal prowadził swą „dyplomatyczną” grę — a

78