Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Karjera panny Mańki.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

Z nieco bijącem sercem zadzwonił i wymieniwszy swe nazwisko fertycznej pokojówce i już... już był przygotowany, że usłyszy steoretypowy frazes „pani niema w domu”, albo „pani nie przyjmuje” — gdy zdala ku swej radości usłyszał zachęcający okrzyk:
— Proś!
Raźno tedy wszedł do saloniku i nie mniej raźno ucałował rączkę gospodyni, która przyjęła go, ubrana w rozkoszny szlafroczek.
Piękny ten jedwabny szlafroczek ledwie osłaniający a raczej mocno odsłaniający wdzięki panny Mary oraz jej uśmiechnięta twarzyczka natchnęły serce Hipcia wielką otuchą i nadzieją ziszczenia się najśmielszych marzeń.
— Ośmieliłem się — począł dyplomatycznie — wpaść na chwileczkę, aby się dowiedzieć jak się nasza kochana panna Mary miewa... Wczoraj niefortunnie zakończył się wieczór. Sądziłem, że to ja może byłem przyczyną złego humorku... więc...
— Bardzo to ładnie z pańskiej strony — odparła, śmiejąc się na widok, jak pocieszne grymasy Hipcio wyrabiał, siląc się na minę skruszoną i powagę. — Ale zapewniam, nie gniewam się wcale...
— Kiedy wczoraj...
— Nie pan był przyczyną mojego podraźnienia!

O to tylko Hipciowi chodziło. Nie on zawinił — a Doriałowicz i piękne dziecko żywi do dyrektora zapewne jakie uzasadnione żale, mogące spotęgować szanse Hipcia. Począł tedy z wielkim przekonaniem wykładać, jak to starsi panowie nie umieją należycie postępować z młodemi niewiastami, jakto tylko młodzi potrafią odczuć serce kobiety a zachcianki spełniać subtelnie... Klepał się przy tem z przekonaniem po tłustem kolanie,

89