piero, gdy znaleźli się od niej w pewnej odległości i nikt nie mógł ich podsłuchać, wybuchnęła:
— Podły, podstępny Grek! Już dowiedział się, że tu jestem i mnie śledzi! Detektyw, nawet w nocy pilnuje willi, w obawie przede mną!
— Hm... — mruknął, na chybił trafił — trudna sprawa!
— Trudna? — zabłysły jej oczy. — Zobaczymy! To uparte bydlę sądzi, że zawsze będzie górą? Nie po mogą mu detektywi. Tu już nie o pieniądze chodzi, a o moją ambicję. Och, jak ja nienawidzę tego łajda ka.
— Naprawdę zamierzasz go jutro odwiedzić? Po tym wszystkim?
— A cóżeś ty myślał? Sądzisz, że mnie nie przyj mie? Nie tylko ja go odwiedzę, ale Bemer będzie miał za tydzień to, co mu obiecałam.
Konstantyn Panopulos, główny akcjonariusz „Banku Wschodniego“ w Paryżu, prezes przeróżnych rad nadzorczych i członek wielkich koncernów, czło wiek z którym liczyli się najpoważniejsi europejscy finansiści choć nie zawsze byli o nim pochlebnego zdania, — siedział w wygodnym fotelu, w swoim, z niezwyklym przepychem urządzonym gabinecie, zato piony w czytaniu gazety.
Istotnie, rację miała Tamara, kiedy twierdziła, że jest brzydki, a twarz ma niesympatyczną. Panopu los był mały, bardzo otyły, miał potężny brzuszek, aż za wyraźnie rysujący się spod ślicznego szlafroka, w jaki obecnie był ubrany. Jeśli do tego dodać głowę, nieco podobną do kuli bilardowej, gdyż czaszkę cał kowicie łysą i twarz wygoloną, śród której wystawał