go brata i nadal w tak grzesznym związku sumienie mu pozostawać nie pozwala...
Z taką misją delegowany zostaje do Rzymu kardynał Wosly, ale również z drugiej strony następuje energiczny protest. Cesarz Karol V i hiszpański dwór, obrażeni za krewniaczkę, oświadczają, iż nigdy na rozwód się nie zgodzą.
Papież doprawdy nie wiedział, jak postąpić. Z jednej strony nie chciał narażać się Henrykowi Angielskiemu, potężnemu monarsze, choć czuł, iż ten nie ma słuszności, z drugiej — czyniąc zadość jego woli, wyrządzał zniewagę Karolowi V, siostrzeńcowi Katarzyny Aragońskiej. Sama Katarzyna w tym czasie wydała coś w rodzaju manifestu, czy otwartego listu do króla: „Ulitujcie się, Wasza Królewska Mość — pisała — i nie okrywajcie hańbą mnie i mego dziecka!“
Papież był w ciężkiej sytuacji. Zwlekał i odkładał decyzję. Zirytowany Henryk, sądząc, że to Wosly mu bruździ, lub niedość energicznie umyślnie prowadzi negocjację, choć w istocie kardynał należał do zagorzałych stronników władcy, odwołał go z Rzymu, oddalił ze dworu wkońcu osadził w więzieniu w Londyńskiej Baszcie.
Mała próbka tego, co dalej miało nastąpić!
Papież jednak, mimo polityczne względy,