a w wielkich pretensjach do urody będącej damie, kronika skandaliczna przypisywała przygodę.
Hrabina, zapraszając Marjankę do Paryża, szczerze była przekonaną, iż mieć będzie do czynienia z niezbyt ogładzoną zaściankową dziewczyną, którą zamknie wraz z frauencymerem, odgrywać każe coś w rodzaju roli subretki, a łatwo zbędzie datkiem starej sukni. Jakież było zdumienie wykwintnej pani, gdy ujrzała przed sobą nie mniej wykwintną pannę, niezwykłej wprost urody, posiadającą znakomite maniery, ton i nawyknienia sfer najwyższych. Podobnie eleganckie zjawisko dość trudno było wydalić do służebnych pokoi, ucałowała więc chrzestniaczkę serdecznie i nie przypuszczając nawet jakie z tego wynikną niepokoje i kłopoty, wprowadziła do salonu, na zwykłe wieczorowe zebranie, gdzie córka komornika wstępnym bojem zdobyła serca wszystkich obecnych młodzieńców i starszych panów.
Dosłownie powstał szmer zachwytów. Tłoczono się do niej, podziwiano, obsypywano pochwałami, prawiono komplementy i dusery.
— Jakie też cuda kryje francuska ziemia! — zawołał entuzjastycznie, obecny poeta Voiture.
Hrabina Saint-Evremond wielce stała się dumna z powodzenia swej pupilki. Czuła, że bę-