Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

dzie ona jedną z atrakcyj jej przyjęć i że dzięki niej potrafi ściągnąć do siebie najprzedniejszych kawalerów.
— Wiem dziecko — odezwała się do Marion — gdy ostatni goście opuścili progi pałacyku — nie dla ciebie prowincja... Powinnaś zostać na stałe w Paryżu...
Było to najgorętszem marzeniem figlarki, ale skromnie opuściwszy chabrowe oczęta, odrzekła:
— Jeśli pani hrabina sobie życzy...
— Oczywiście — mówiła chrzestna — wielka karjera cię tu czeka! Tylko się nie zatrzymuj w pół drogi...
O jakiej drodze wspominała pani Saint-Evremond dociec dość trudno. Zapewne, nie o tej, co prowadzi do raju, aczkolwiek „raj“ bardzo różnie pojmować można. Sama również kroczyła ścieżką, zbaczającą silnie od surowych wymogów cnoty. Wskazówka ta jednak przypadła do gustu posłusznej panience i postarała się ją skomentować swoiście a wygodnie.

Dla ścisłości przyznać trzeba, że sytuacja towarzyska pięknej Marion Grappain śród nowego otoczenia, była w rzeczy samej dość niewyraźna. Niby pozornie należała do świetnego grona, a jednak nie należała, niby była za pan

127