rozmiłowany. Toć kronika skandaliczna powiada, że aby nie kompromitować bogdanki, przekupiwszy służbę, tydzień cały przebywał o chłodzie i głodzie w komórce z drzewem w pałacu hrabiny, nockami jedynie zakradając się do pokoju Marjonki. Dalej powiada ta kronika, iż podobne postępowanie a nagłe na dłuższy okres czasu niewytłumaczone świetnego kawalera zniknięcie, napełniło nawet cały dwór niepokojem o jego los, a dobry król Ludwik XIII, w swej łaskawości, już nakazywał policyjne poszukiwania.
Podobny tryb życia nie jest jednak wskazanym na dłuższy okres czasu. To też dnia pewnego wypłynął pan Des Barreaux w całej okazałości na widownię Paryża, śmiejąc się do rozpuku z własnej przygody, naiwności lubej, tudzież zadziwienia najbliższych przyjaciół. Teraz pewnym już był przywiązania Marionki, postanowił postępować inaczej, nie narażając swych kości na szwank, po komórkach z drzewem.
Wytłumaczył więc jej, że musi bezwzględnie przenieść się do niego, do jego willi, zwanej „Wyspą Cypr“ i że tam, po załatwieniu niezbędnych formalności ślub odbędzie się bez przeszkód. Raz jeszcze dziewczyna uwierzyła i bez namysłu, aczkolwiek nieco roniąc łzy z powodu opuszczenia „chrzestnej“, uciekła do kochanka. Czy pani Saint-Evremond zmartwiła się tym po-