Francji możni tego świata, by złożyć hołd pięknej pani. Biegną książęta, markizi, hrabiowie, marszałkowie, ministrowie, dostojnicy świeccy i kościelni, nie brak uczonych i artystów... ci jednak zadowolnić się wyłącznie muszą opiewaniem wdzięków „nowej Wenery“. Marion, jako gospodyni, jest przemiła, czarująca, uprzejma... ale wstęp do jej sypialni uzyskuje się wyłącznie za cenę sum olbrzymich. Toć podobnie królewski dwór kosztuje niemało, ona nie myśli oszczędzać nikogo, jakby umyślnie z lekkiem sercem rujnuje wielbicieli, by sumy uzyskane równie lekkomyślnie z pańskim gestem wyrzucać przez okno. Ma się nad kim litować, a czy nad nią litowano się przez chwilę? Im bardziej jest kapryśną, zmienną, wymagającą, niestałą, tem bardziej powodzenie rośnie. Nawet wykwintne damy, znęcone przepychem kurtyzany, nie wahają się składać je wizyt, nawet odwiedza pocichu „chrzestna“ hr. Saint-Evremond, dumna może, że rada „niezatrzymywania się w pół drogi“ nie poszła na marne, należycie ocenioną została. Toć są to tak dziwne pod względem towarzyskim w Paryżu czasy, że do innej, współczesnej Marion Delorme, kurtyzany, — równie słynnej z urody Ninon de Lanclos — arystokratyczne matki nie wstydziły się przyprowadzać córek, aby ta, głośna z rozwiązłego życia osoba, udzielała im lekcji dobrego tonu i salonowej ogłady.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.
139