nych, jako tajnego konfidenta, miała mu być w różnych wywiadach wielce pomocną, dzięki rozległym znajomościom i elicie towarzyskiej, zbierającej się w jej salonach.
Ostateczne poróżnienie z wszechwładnym dyktatorem nastąpiło z zgoła przyczyn innych i tu po raz pierwszy w bezserdecznej karjerze natkniemy się na poryw serdeczny panny Marion, a może tylko kobiecą podrażnioną ambicję.
W 1625 roku przybył do Paryża w misji dyplomatycznej słynny książę Jerzy Buckingham, „piękny z pięknych“, najbogatszy i najwytworniejszy w Europie kawaler. Przybył, jako poseł króla angielskiego, i swą urodą, przepychem, rozrzutnością olśnił błyskawicznie wersalski dwór. Na balach pojawiał się w szatach obsypanych brylantami, za cenę których możnaby dziś śmiało kupić ze dwie kamienice, a dla zaimponowania współczesnym urządzał się tak, iż w czasie tanów, jakby umyślnie gubił kamienie, siejąc dokoła siebie lśniącą drogę, a nie schylając się nigdy po zgubę, czem podkreślał, iż zbyt jest bogaty, aby dbać o podobne drobiazgi.
Wzdychało do świetnego księcia niemal każde serduszko niewieście i na jego widok biło żwawszem, przyśpieszonem tętnem, Buckingham jednak mierzył wysoko i postanowił zdobyć... ni mniej ni więcej... tylko samą... królowę Annę Austryjaczkę. Czy osiągnął cel swych zamierzeń