Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

jak w ogniu kruszec się na metal szlachetny przetapia!
Godzinami siedziała w oknie, z niepokojem oczekując na jedynego Henryka. A nuż nie przyjdzie, a nuż ją sobie uprzykrzył, może zrazi go ta jej tyle skandaliczna, tyle głośna przeszłość? Och! Coby dała, by tę przeszłość wymazać, wykreślić z życia. Dla niej nie istniała, czuła się jak wstępująca w życie niewinna dziewczyna, lecz czy on „to“ zrozumie, „to“ pojmie?
Lecz i „Sin-mar“ był zakochany, kochał, młodszy o wiele od bogdanki, po raz pierwszy w życiu. Porwał go wir namiętności, porwał go ogrom poświęcenia, przywiązania Marion. Toć, co dnia, na jego przyjęcie stroiła swój pałacyk w świeże kwiaty, co dnia przyjmowała go w świeżej toalecie, której nie nakładała już po raz drugi nigdy.
— Tyś mój król! — wołała w przypływie bezgranicznego oddania — jak króla chcę cię podejmować! A nawet na dworskie przyjęcia występować należy z przepychem i strojnie!

Rujnowała się formalnie dla kochanka, z beztroską wyrzucając złoto co tylu innych wyrzuciło na nią. A czasem, gdy siedziała bez grosza, bo nie zdążono jej dostarczyć pieniędzy, czy to z jej wiejskich posiadłości, czy za zastawiane i sprzedawane klejnoty — i w tych wypadkach

150