mulowała śmierć jedynie, aby nadal pędzić żywot w innych krainach i w innych warunkach.
Toż samo było z Marion. Twierdzono, iż obawiając się osadzenia z Bastylji, włożyła do trumny lalkę, poczem przyjrzawszy się ceremonjom pogrzebowym, wyjechała pocichu do Anglji, gdzie wyszła zamąż za jakiegoś lorda i w szczęśliwem pożyciu małżeńskiem doczekała się poważnego wieku, dziewięćdziesięciu dziewięciu lat.
Że podobne brednie chętnie na ucho szepcą sobie kumoszki o tem wiemy, ale natomiast faktem jest zastanawiającym, że w 1740 r. zwracała się do króla Ludwika XV jakaś staruszka z prośbą o pomoc, a w swem podaniu oświadczyła, iż liczy tylko 134 lat i jest... Marion Delorme, ściślej Anną-Marją Grappain. Król nie przejął się tym faktem zbytnio i zbył, zapewne niezbyt normalną maniaczkę, paroluidorową jałmużną. Natomiast niektórzy żądni sensacji pisarze przejęli się tem wielce i nie omieszkali snuć przeróżne wnioski, ba, nawet opisywać trwające niemal przez półtora wieku przygody kurtyzany. Odszukano nawet akt zejścia, z którego jak na dłoni wynikało, że panna Grappain zmarła, mając sto trzydzieści sześć lat...
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.
KONIEC.
160