Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobiety w życiu wielkich ludzi.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz czuła trójka wyruszyła do sąsiedniego miasteczka Vocouleurs, gdzie została powitana z niemałemi honorami. Jeden z towarzyszy broni Dziewicy Orleańskiej, rycerz Nikol Loo stwierdził stanowczo, iż w przybyłej rozpoznaje Joannę. Wszak ma nawet taką samą plamkę za uchem!
W dowód czci ofiarował jej bojowego konia i miecz. Wtedy entuzjazm stał się powszechny. Zwożono bohaterce co kto miał — ten zbroję, ów hełm, inny kieskę wcale zasobną. Darami ani ona, ani bracia nie gardzili, chcąc zaś wywdzięczyć się ofiarodawcom rzekoma panna D’Arc, ze zręcznością niebywałą, urodzonego jedźca, dosiadła rumaka i wygłosiła ad hoc mowę, w której oświadczała, iż zamierza doprowadzić do końca dzieło i przepędzić za morze Anglików. Czuje się jednak wyczerpaną i musi miesiąc wypocząć po trudach. Po jakich? — bliżej nie określała. Zresztą, głosy niebiańskie, wyznaczyły dzień rozpoczęcia przedsięwzięć. Ma to być dzień 24 czerwca, gdy przypada święto Jana Chrzciciela!

Ponieważ termin ten zgadzał się w zupełności, z przepowiednią prawdziwej Joanny z 1429 roku, gdy głosiła, iż w tym to czasie wypędzi wroga z kraju... mamy dowód, że samozwańcza niewiasta dobre wskazówki otrzymała od braci,

58