nie rozstaje się na chwilę, jak złośliwi głoszą, nawet w nocy.
Uwozi najdroższą do Kölnu, gdzie rezydował na prawach udzielnego księcia wraz z bratem Ludwikiem I, pod opieką matki Henryetty.
Fałszywa Joanna zamieszkała wraz z nim, ubierała się po męsku, przyjmowała udział w hulankach i tańcach, nie przestając się jednak tytułować „Dziewicą Orleańską“ i twierdzić, iż znajduje się pod opieką niebios.
Ulryk V święcie wierzył w tę niebiańską misję i postanowił ją nawet wykorzystać dla szczęścia kraju i obywateli.
— Czy możesz stale przewidzieć przyszłość — zagadnął.
— Dziwne pytanie? — oburzyła się Joanna — na tem polega moja moc!
— Więc!... — tu wyłuszczył zawikłaną historję o dwóch kanonikach miasta Kölnu, ubiegających się o godność biskupią. Chodziło o to, by przy pomocy sił nieziemskich określić, który godniejszy objąć episkopat i który dostojeństwo zdobędzie.
Prawdziwa Joanna D’Arc, gdy ją swego czasu proszono, by przepowiedziała kto z trzech kandydatów (Marcin V, Grzegorz XII i Benedykt XIII) przez konklawe obranym zostanie —