— Ależ ja nie mam pieniędzy — odparła czerwieniąc się dziewczyna.
— Nie o pieniądze chodzi! Sprzedam go za dziesięć pocałunków! Chcesz?
Margarita spojrzała na poważnego sprzedawcę. Rafael miał wówczas trzydzieści jeden lat i był bardzo przystojnym mężczyzną. Snać oględziny musiały wypaść pomyślnie, bo uśmiechnęła się lekko i pochyliła głowę.
Za ile ostatecznie dobito targu — kronika milczy. Mam wrażenie, iż pocałunków było znacznie więcej, niźli dziesięć a nawet kilkadziesiąt...
Wkońcu wyrwała się Margarita z objęć nienasyconego sprzedawcy, zapłomieniona i uciekła wołając, iż jeśli Rafael chce ją widzieć — niechaj pomówi z ojcem!
Malarz pogonił za nią i niemal jednocześnie wpadli do rodzicielskiego domu, czyli piekarni.
Signor Luti zdziwił się nieco obcesowym odwiedzinom, lecz wysłuchawszy propozycji Rafaela, zgodził się jak najchętniej, za 50 złotych monet, by córka pozowała artyście do tylu portretów i obrazów, ile dusza zapragnie. Prócz tego dobrotliwy papa brał na się trud zreferowania całej sprawy narzeczonemu i w razie potrzeby wlania mu rozumu do głowy.
Rafael nie posiadał się z radości. Namiętnie