Niby dwudziestoletni młodzik, zaryczał jak lew i wpił się w jej usta. I tego nie broniła hultajka. Wtedy przypadł do stóp, począł wyznawać miłość głęboką i obiecywać skarby świata, byle zechciała mu być powolną.
— Wszystko pan dla mnie spełni?
— Wszystko!
Wiarołomna kochanka Rafaela opowiedziała o swej znajomości z Tomasso, zatajając oczywiście bardziej drastyczne szczegóły i prosiła o pomoc. Zakochany bankier uradowany szczerze, iż miast skarbów świata, żądają tak mało, poprzysiągł co w mocy, uczynić.
Tegoż więc jeszcze wieczoru, gdy poczciwy Tomasso, gnał ze spokojnem sumieniem, trzodę do chlewów, nagle rzuciło się nań niespodziewanie czterech zamaskowanych drabów, związało jak pakiet, przytroczyło do muła i odstawiło do słynnego z surowej reguły klasztoru Santa Cosimo. Opat bowiem klasztoru, zażyły przyjaciel bankiera, za umiarkowanem wynagrodzeniem, zobowiązywał się trzymać w zamknięciu kochliwego pastucha dopóty... dopóki się to pannie Fornarinie nie znudzi, lub jemu, pod wpływem umartwień, amory dokumentnie nie wywietrzeją z głowy... Oczywiście, nazajutrz, panna Fornarina, nie namyślając się długo przypięła rogi umiłowanemu mistrzowi