Nie wyszło to pyszałkowi na dobre. Uczniowie, oburzeni postępkiem i zniewagą mistrza, zerwali z zuchwalcem stosunki. Nie przejmował się zbytnio „Zazdroszczą i tyle!“ — śmiał się, a jego zdanie podzielała Fornarina. Lecz, gdy pierwsze ostrzeżenie nie pomogło, sprowokowano Firabocci‘ego przy pierwszej okazji. Nastąpił pojedynek i bolończyk padł rażony pchnięciem szpady Perino del Vaga. Oczywiście powód zajścia starannie ukryto przed Rafaelem, zaś Fornarinę poproszono, by na przyszłość zaniechała wyszukiwania lubych śród grona uczniów.
Imponujący to przykład i istotnie bałwochwalczej trzeba było czci dla Rafaela, by zdobyć się na tak prawdziwie męski i szlachetny postępek.
Tymczasem nienasycony temperament piekarki podkopywał wątłe zdrowie wielkiego malarza. Rafael zapadał coraz częściej, a gdy zaniemógł ciężko, lekarze, przed którymi ukrywał erotyczne ekscesy, orzekli iż jest przeziębiony — i zaaplikowali mu, ulubiony wówczas medykament — obfite puszczenie krwi. Oczywiście, w skutkach okazało się to zabójcze. Osłabili do reszty wyczerpany organizm, miast