Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.




Rozdział I.
TAJEMNICZY ZAMEK.

O rycerzu! Jakaż siła
Twoje kroki zapędziła
W te bezludne strony.
Grom uderza, wiatr dmie w oczy
Potok z szumem fale toczy
Tam, w kraj spustoszony.

MICHAŁ VORÖSMARTY
poeta węgierski ( 1855 r.)

Był rok 1608. Silna wichura pieniła mętne wody rzeki Wagu, siekł drobny deszcz i zapadał już mrok, kiedy młody szlachcic polski Stanisław Górka, zdala dojrzał wyrastające przed nim jakieś potężne kontury.
Kontury, wznoszącego się na wzgórzu zamku.
— Hej! — rzekł do jadącego nieco z tyłu pacholika. — Chwałaż Bogu! Widać ludzką siedzibę! Przemokłem do kości i myślałem, że w lesie, śród tej ulewy przyjdzie nam nocować!
— Piękne zamczysko! — przywtórzył pacholik, ra-