rogu pokoju cygańska kapela, składająca się z pięciu osób, przygrywała skoczne melodje.
Dźwięki tej właśnie kapeli przywiodły Górkę do zajazdu.
Na widok wchodzącego, książę skinął ręką i muzyka umilkła. Poczem szybko porwał się ze swego miejsca, podbiegł do Górki i porwawszy go w ramiona, zawołał:
— Witaj, baraton, bracie! i
Książę Gabryel Batory był jeszcze bardzo młody, liczył bowiem dopiero dwudziesty drugi rok życia. Lecz, średniego wzrostu, nieco otyły, wydawał się znacznie starszy nad swój wiek. Z oblicza, przypominał wielce, sławnego stryja swojego króla Stefana i jak ten twarz miał dużą, o cerze śniadej, czarnych włosach i błyszczących oczach. Tylko, miast, długich wąsów i podstrzyżonej brody, jakie król Stefan nosił, na jego górnej wardze ledwie przebijał się zarost. Gabor niezwykle chełpił się tem podobieństwem i choć wielkiego swego stryja nie znał osobiście, gdyż przyszedł na świat w rok po jego zgonie, mawiał, że chce być we wszystkiem do niego podobny. Niestety, odpowiednich warunków po temu mu brakło, bo, podczas gdy nasz król Stefan, był mężem, niby z jednej granitowej bryły wykutym, co postawiło go w rząd największych mężów Europy, Gabor, prócz wielu zalet, jakoto szlachetności i odwagi, sporo i wad posiadał. Porywczy, lekkomyślny, rozrzutny, nadto wiele godzin lubił spędzać za biesiadnym stołem, a podczas, gdy król Stefan prócz wody nie brał innego napitku do ust, nie gardził kielichem. Jednało mu to wprawdzie serca węgierskiej magnaterji, jak on bujnej, łaknącej przygód i lubiącej hulać,
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.
— 111 —