pludrze... Tu rękawiczka wojewodzica, którą oddawna miał w dłoni, nagle z rozmachem wyleciała w powietrze i uderzyła prosto w twarz niemca.
— A... — syknął.
Hermansthal nie pragnął pojedynku. Ale otrzymana na oczach wszystkich obraza, zmuszała go do niego. Znał, otaczających Gabora, węgierskich magnatów, a choć dzieliła go od nich przynależność do innego obozu, rozumiał, że jeśli się cofnie, okryję się wieczystą hańbą. Tem bardziej, że uśmiechali się teraz ironicznie, a hrabia Thelegdy umyślnie głośno zauważył:
— Przejechała się polska rękawiczka po niemieckiej gębie!
Zresztą, znakomicie władał rapierem i sądził, że z zapalczywym przeciwnikiem rychło sobie poradzi.
— Przyjmuję wasze wyzwanie, mości Górka — rzekł ze złym błyskiem w oczach — Tedy, z koni...
Obaj zeskoczyli ze swych wierzchowców, wnet pochwyconych przez żołnierzy, a dokoła nich utworzył się krąg, złożony z węgierskiej szlachty. Gabor, znając doskonale Górkę, nie przeszkadzał mu w tym pojedynku i uśmiechał się tylko. Jeno na twarzy młodego Feroczego rysowała się obawa o losy nowego przyjaciela. Z poza pleców madziarskich panów, ciekawie wyzierał Jaśko. I on był spokojny o wynik walki. Myślał jedynie o tem, czy spotkanie to nie zajmie zbytnio czasu, i nie przeszkodzi w rychłem ocaleniu Ilony i Maryjki.
— Noprzód...
Zwarły się pałasze.. Niemiec miał długi rapier, a wojewodzic krótszą karabelę. Wydawało się więc, że przewaga jest po stronie grafa.
Pierwsze cięcia wykazały niezwykłą sprawność oby-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.
— 126 —