— Boże! — wykrzyknął, przysłuchujący się tej rozmowie Sandor Feroczy — Boże! A jeśli już nie żyją...
Górka odsuwał od siebie jaknajdalej to straszliwe przypuszczenie, ale zastanawiał się chwilę. Znów zdala dawał mu Jaśko jakieś rozpaczliwe znaki i wykrzywiał się niemiłosiernie, niby pragnąc coś rzec, lecz nie śmiał bliżej doń podejść ze względu na obecność tylu dostojnych panów.
— Co czynić? — powtórzył książę.
— Mam pewien plan! — odparł, po chwili wojewodzic. — Wszak istnieje potajemne przejście... To, którem się wydostałem... Jeno nie udamy się niem wszyscy...
Tu nachylił się do ucha Gabora i począł coś szeptać, a książę słuchał uważnie.
Po chwili, z zadowoleniem skinął głową.
— Racja! — rzekł — I niech nas Św. Stefan prowadzi!
Hrabina Elżbieta, gdy odjechał graf von Hermansthal poczuła się całkowicie uspokojona.
Rozproszyła wszelkie ciężące nad nią podejrzenia które dzięki Górce mogły się zmienić w katastrofę. Austryjak odjechał jaknajprzychylniej dla niej usposobiony, wdzięczny za zdobyte papiery, zapewniając ją o wielkiej życzliwości dla niej cesarza Rudolfa, a nawet dając do zrozumienia, że za przychylność okazaną rakuskiemu domowi, otrzyma siedmiogrodzki tron.
A jeśli cesarz był po jej stronie, cóż kto mógł jej zrobić, co udowodnić! Liczne zwłoki ofiar spoczęły w głębokiej studni, której nikt nie zbada i do dna której