Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.
—   39   —

— Wygląda na dwadzieścia kilka, a ma ich ze sześćdziesiąt!
— Zwarjowałeś?
Górka wytrzeszczył oczy na swego pacholika i przez chwilę mierzył go niespokojnym wzrakiem. Był pewien, że chłopak niespodziewanie stracił rozum.
— Zwarjowałeś? — powtórzył — Co z tobą jest, Jaśku?
Ale, ten patrzył na niego przytomnym i poważnym wzrokiem.
— Nie pomieszało mi się w głowie — mówił — i zaklinam, uwierzcie mi, panie! Klnę się na Boga, prawdę powiadam. Są ludzie, co pamiętają hrabinę od lat dziesiątków...
— Łżą!
— Nie kłamią! Jej ślub odbył się z hrabią Nadasdym prawie przed czterdziestu laty! Jest nawet na tę pamiątkę, tablica w zamku, tylko ona kazała pozacierać napisy... Sami, zobaczcie... Tuż koło wejścia, na dole..
Chłopak prawił tak rozsądnie i z takiem przekonaniem, że wojewodzic nadal nie mógł go posądzać o to, iż oszalał. Tem straszniejszy, jednak, spadał nań cios. Po wspaniałych marzeniach spotkać się z podobną rzeczywistością? Jeszcze nie chciał wierzyć. Toć Elżbieta wyglądała, niczem młoda dziewica. Postanowił Jaśka wybadać do ostatka.
— Tedy, stara, powiadasz! — wymówił zduszonym przez podrażnienie głasem — Jej ślub odbył się przed czterdziestu laty, Cóż więcej ci jeszcze doniesiono?
— Złe rzeczy się dzieją w tym zamku!
— Złe? Jakie?
Pacholik szybko począł wykładać.