Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.
—   56   —

przemilczała Maryjko, o sprawie najważniejszej! Kto obecnie znajduje się w lochach i czemu tam przebywa?
— Wiem, kto tam się znajduje! — odrzekła. — Lecz, czemu przebywa w podziemiach. stanowi dla mnie zagadkę. Na dwa dni przed waszem przybyciem, znów garbus porwał młodą dziewczynę i zamknął w potajemnej celi. Udało mi się nawet z nią zobaczyć. Zowie się Ilona i pochodzi, pono, ze znakomitego, lecz zubożałego rodu. Wraz z wami dobijał się do zamku jakiś jej opiekun, czy też wierny sługa, ale pewnie zginął, gdyż hrabina poleciła garbusowi sprowadzić go do baszty i odtąd więcej się nie pojawił. Żal mi okrutnie owej Ilony, bo piękna, niczem marzenie...
— Taka urodziwa? — powtórzył Górka z zaciekawieniem.
— Pragnęłam pannę Ilonę uwolnić, lecz nie wiedziałam, jak to uczynić. Z podziemi wyswobodzić ją łatwo, lecz z zamku wywieść trudno. A nawet, gdyby to się udało, dokoła Czeithy wszędy lasy, a w nich pełno rozbójników i pewna zguba. Owóż, gdyście przybyli, wojewodzicu, postanowiłam ze wszystkiego zwierzyć się Jaśkowi. Wy, ocalicie Ilonę, a ja zbiegnę wraz z wami, bo ten zamek, to istna czeluść piekła.
— Wyswobodzimy ją i uciekniemy! — z mocą zawołał Górka. — Wiedźcie, nas, Maryjko przodem, bowiem czas nagli!
Dziewczynie nie trzeba było dwukrotnie powtarzać tego rozkazu. Szybko poczęła zstępować z kamiennych, wąskich schodków, wiodących na dół, a Jaśko swą pochodnią oświecał jej drogę. Schodki skończyły się i dotarli do początku długiego, krętego podziemnego korytarza. Owiał ich chłód i wilgoć, a miast kamiennych płyt,