Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
—   82   —

dzone w lochach i ten garbus i mistrz Atrefius. Wprawdzie, zarzuty były tak potworne, że nie mieściły mu się w głowie, ale... O Górkach słyszał i wiedział, że stojący przed nim szlachcic jest potomkiem znakomitego rodu... Rozumiał, że powinien, właściwie wziąć pod swoją opiekę Polaka i dziewice... Tylko... Tylko, ta cała sprawa była mu nad wyraz nie na rękę.
Przybywał z polecenia cesarza Rudolfa, któremu szczerze był oddany. A cesarz, słaby i mało energiczny chwiał się na tronie i wszyscy intrygowali, aby go obalić a madziarska arystokracja najwięcej. Rudolfa władza na Węgrzech była prawie żadna, a Hermansthal podjął rozpaczliwy wysiłek ratowania jego tronu, objeżdżając poszczególne zamki i kaptując mu zwolenników. Wiedział, że Elżbieta jest niesłychanie bogata i wpływy jej sięgają daleko. Mieć za sobą hrabinę Nadasdy znaczyło wiele. Zamierzał odciągnąć ją od partji Gabora Batorego, kto wie, od niesłychanie bogatej kobiety, zaciągnąć dla wiecznie obdłużonego cesarza pożyczkę. W takich warunkach wszczynać z nią obecnie walkę było szaleństwem. I choć w duszy, zarzuty wysunięte przez Górkę napełniały go grozą, udawał, że je lekceważy, nie wiedząc, co począć. Zresztą, czy zdołałby go uwolnić wraz ze znajdującemi się w lochach dziewczynami ze swoją garstką rajtarów, gdy oddział hrabiny liczył z górą stu świetnie uzbrojonych i gotowych na wszystko hajduków?
Tymczasem wojewodzic, który obserwował zmieniające się uczucia na obliczu grafa, doszedł do wniosku, że wreszcie zdołał go przekonać. Chcąc wygrać bitwę ostatecznie, rzucił:
— Czy wy wiecie, grafie — wskazał ręką na Elżbie-