Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.
—   84   —

— Tak jest! Obszukajmy go natychmiast! Hajducy!...
Fitzke wychylił swój ohydny łeb i kilku drabów wpadło do komnaty.. Napad nastąpił na tyle nieoczekiwanie, że Górka nie miał czasu nawet się bronić. Porwany w łapy kilku niezwykle silnych hajduków, szarpał się tylko rozpaczliwie. Ale garbus przypadł do niego rozdarł na piersi kontusz i wyciągnął z zań spory zwitek.
— Oto jest! — podał go hrabinie.
Elżbieta triumfowała. Czuła się ocalona. Wyciągnęła zwitek w stronę grafa, który pochwycił go, nie ukrywając swej niecierpliwości.
— Czarcie... Wcielony czarcie... — charczał wojewodzic, pełnym gniewu wzrokiem mierząc Elżbietę..
Tymczasem Hermansthal rozwinął zwitek i spiesznie czytał. Listy wiezione przez Górkę zawierały niezwykłe wiadomości. Mało tego, że znajdowało się tam oznajmienie, że spora liczba szlachty polskiej gotowa jest dopomoc Gaborowi nie tylko pieniędzmi, ale i szablami w odzyskaniu siedmiogrodzkiego tronu. Więcej jeszcze. Znajdowała się tam wiadomość, że Gabor winien natychmiast wykorzystać zamieszanie panujące w Austrji i na Węgrzech, bo cesarza Rudolfa obali lada dzień rodzony jego brat arcyksiąże Maciej, który gotów, jest uznać Gabora księciem w Siedmiogrodzie o ile ten dopomoże mu w wichrzeniach przeciw bratu...
Twarz grafa stała się kredowo blada.
— A — mruknął — Tylko tyle....
Górka pojął, że jest nieodwołalnie zgubiony.
— Grafie! — zawołał — Cóż ma jedno do drugiego. Niechaj zginę, lecz ocalcie dziewice! Zapewniam was...