Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

jedwabny dezabil, rozpromieniona i śmiejąca. Włosy jeszcze jeno miała w nieładzie a bose stopy wsunięte w czerwone, oszyte puchem łabędzim pantofle. Towarzyszyła jej owa stateczna dama, nieco z wyglądu do kaczki podobna.
— Musimy tu, poruczniku, — rzekła — przódy wyjaśnić pewną sprawę... Moja ochmistrzyni, pani Chambaduin powiada..
— Ośmieliłam się...
— Iż postąpiłam nieopatrznie, pozwalając się przenosić murzynowi w stroju dość... lekkim... i że Kamil może się tem czuć słusznie urażony... Nie sądziłam, że napotkam kogokolwiek w pokojach, przez które będzie mnie przenosił... pozatem nie poczytuję tego negra za mężczyznę!
Mimo ważkiego argumentu Pauliny, ochmistrzyni tłomaczyła:
— Nie podzielam zdania, waszej cesarskiej wysokości... Don Juan jest mężczyzną a nawet wcale przystojnym kawalerem... Mogą powstać plo tki... i jeśli cesarz się dowie...
Czy to rozumowanie pani de Chambaduin zastanowiło Paulinę, czy też podziałało na nią wspomnienie o groźnym bracie, lecz poderwawszy się z kozetki, na której usiadła, przystanęła na środku pokoju i jęła rozważać:
Sapristi!... Muszę się zastanowić! Powiada pani, że jest mężczyzną i kawalerem... że mogę powstać plotki.-. Pardi! hm... racja... wielka racja. Trzeba tę sprawę załagodzić! Wnet wszystko ułożę! Tak, moralność to wielka rzecz! Don Junan!
Negr, niby struna, wyprężył się na progu.
— Przywiedź, moją garderobianą, Lizettę!
Murzyn znikł. Patrzyłem na tą scenę, jak na jakoweś ucieszne teatrum, podczas gdy jej

118