walczył pod Somosierrą... Takiem było zapewne życzenie cesarza...
— Rozumiem — odrzekłem — uśmiechając się w duchu — nie mnie to przypada ta cześć...
Szedłem do pałacyku księżnej Pauliny z dość dziwnem uczuciem, na Faubourg Saint-Honoré.
Właściwie zaczynałem się zaplątywać w przygodę, sam nie wiedząc dokąd ona zmierza.
W jakim celu wzywała mnie jej cesarska wysokość? Czy będąc poznaną, celem zapewnienia sobie dyskrecji, czy też pragnąc nadal mojej pomocy?
Wczoraj po drodze starałem się wysądować Wąsowicza.
— Uważasz — mówił mi ten bywalec a znawca wszystkich wersyj, krążących o dworze — siostra cesarza, jest wielce dziwaczną osobą... Skoro cię tak interesuje, mogę opowiedzieć całą jej historję... Jak wiesz, uwielbiam cesarza, ale może dla tego, iż od dziecka ocierałem się o dwory, na niektóre sprawy zapatruję się zgoła inaczej...
Nieszczęściem to rodziny cesarskiej, iż nie otrzymali żadnego wychowania a niezwykłe powodzenie boga wojny przewróciło im w głowach... Zbyt słabe to głowy, aby godnie się utrzymać na wyżynach... i sami nie wiedzą co im wolno, sądząc, iż każdy ich kaprys jest święty. Weź nie tylko Paulinę, ale najmłodszego brata cesarza, Hieronima — ten kąpie się codzień w winie i mleku, bo mu to zachowuje urodę... A Paulina...
— Paulina... powtórzyłem.
— Gdy Napoleon był skromnym kapitanem artylerji, Paulina uciekła wraz z matką i swemi siostrami — Elizą i Karoliną do — Marsylji. Sytuacja ich