jął uciesznie tańczyć kontredansa z temi niememi figurantami.
Nie wiem, czy mimo respektu dla wysokiego pochodzenia i generalskiej rangi ,długo byłbym w stanie powstrzmać wybuch nieokiełznanego śmiechu na widok baletowych figur, konywanych przez naszego niedoszłego władcę, gdyby w tejże chwili, w sąsiednim pokoju, nie rozległ się jakiś rumor, nie otwarły drzwi z trzaskiem i nie wypadł z nich mężczyzna w średnim wieku, w bogatym mundurze.
Na jego widok, książe skamieniał i przerwał swój taniec.
Fouché jednak, nie zwracając na nic uwagi i nie pozdrowiwszy nawet księcia, przebiegł salonik i wyszedł, jak gdyby przed sobą nie miał nikogo. W przejściu zerknął jeno na mnie, złem, podstępnem, lisiem spojrzeniem, że miałem wrażenie, iż jakiś gad nieczysty ześlizguje mi się po mundurze.
Wślad za nim, z zaczerwienioną twarzą, do komnaty wbiegła księżna Paulina, wołając z gniewem, po włosku:
— Sbirro! Galerjano!
Książe, snać rad z tej awantury, zacierał ręce. Ja nie wiedziałem, co z sobą uczynić.
— Non credero che un uomo potera essere basso e vile a tal segno! — mówiła dalej księżna. — Ależ to łotr nad łotry!
— Zawsze byłem takiego zdania! — przywtórzył Borghese — Czy Fouché ci dokuczył?
Lecz księżna już dojrzała mnie i opanowawszy się na mój widok, lekko skinęła swą piękną główką, w odpowiedzi na ukłon.
— Jest pan, poruczniku! To świetnie! Pardi! Zirytowałam się nieco! Ale niema o czem mówić.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
44